Trzeci dzień Mistrzostw Świata w klasie RS:X to zaplanowany przez organizatorów czas na odpoczynek i regenerację. Zbierać siły jest po czym, bo wszyscy uczestnicy mistrzostw mocno się napracowali podczas sześciu rozegranych dotychczas wyścigów. W dniu przerwy był czas na wspólne spotkanie, rozmowy i sesję zdjęciową. Koncentracji nikt jednak nie stracił nawet na chwilę.
„Całe szczęście, że byliśmy tutaj na zgrupowaniu i mogliśmy się właściwie zaklimatyzować i przygotować do tych bardzo trudnych warunków – analizował Piotr Myszka, który zajmuje czwarte miejsce – Ciepła woda plus duże zasolenie powodują, że mamy bardzo zniszczone dłonie. To utrudnia pracę na bomie. Wysokie temperatury powietrza także nie umilają pracy na wodzie. Na szczęście jest ten dzień przerwy i możemy się trochę odbudować. W czwartek kolejne wyścigi i znów trzeba będzie dobrze wykonać swoją robotę”.
„Naprawdę solidnie tutaj popracowaliśmy przez te pierwsze dni – ocenił Przemysław Miarczyński, aktualnie na czternastym miejscu – Nie wszystkie wyścigi poszły mi tak jakbym chciał, ale nie jest tutaj łatwo. Niemal wszyscy przygotowywali się na tę właśnie imprezę. Dla nas Polaków to decydujące starcie o igrzyska więc oprócz zmęczenia fizycznego dochodzi też spora presja. Trzeba z tym wszystkim jakoś sobie poradzić”.
„Przez moją kontuzję nie mogłem być tutaj w Omanie na treningach i być może to było powodem mojego niezbyt udanego początku regat – zastanawiał się Paweł Tarnowski, szesnasty w klasyfikacji generalnej – Teraz już „odpaliłem” i żegluje mi się trochę lepiej. Jest jeszcze kilka wyścigów i myślę, że teraz będąc złotej grupie, gdzie wszyscy najlepsi pływają razem – będzie lepiej”.
„Czuję, że dobrze mi się tutaj pływa – mówi Małgosia Białecka, zajmująca trzecie miejsce – Warunki są rzeczywiście trudne, ale każdy musi sobie z tym poradzić. Ja skupiam się na dobrej żegludze i staram się tak bardzo nie zwracać uwagi na to co nas otacza”.
„Pierwsze wyścigi były szczególnie trudne – opisywała Zofia Noceti-Klepacka, piąta po sześciu próbach – Upał, gorąca woda, a do tego stres powodują, że organizm szybko wchodzi na wysokie obroty. Tętno skacze jak szalone. Trzeba się szybko do tego przyzwyczaić i opanować sytuację. Zajmuję na razie piąte miejsce. To jest całkiem dobra pozycja do ataku, a jo to lubię. Nie rezygnuje z walki do końca regat. Nie raz już przynosiło to efekt”.